jakubruc prowadzi tutaj blog rowerowy

jakubruc

Podsumowanie roku 2012

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | dodano: 31.12.2012

Podsumowanie roku 2012
Kolejny rok za mną!
2012 był rokiem powolnego przejścia do triathlonu.
Przepłynąłem 156,5km (48h38), przejechałem- 14714,46km (479h17), przebiegłem 1362,44km (119h32) oraz spędziłem na siłowni ponad 60h, co daje łącznie ponad 700 godzin treningu.
Zimą uczestniczyłem w rywalizacji w lidze trenażerowej PLV, zajmując 2 miejsce (do pierwszego msc. całkiem było blisko). Wystartowałem pierwszy raz w biegu ulicznym na 10km- Biegu Urodzinowym w Gdyni uzyskując, niespodziewanie dobry czas- 37.09. To mnie natchnęło optymizmem, ale gdy przyszedł pierwszy start na szosie- wypadł mi dysk...
Zaczęła się wówczas walka z czasem, bo zbliżały się debiuty triathlonowe.
Pierwszy- Garmin Iron Triathlon Malbork mogę zaliczyć do udanych, ale czułem duże rozczarowanie, bo ambicje były większe niż ratowana na ostatnią chwilę, forma.
Drugi- Herbalife Triathlon Susz też mógł być dużo lepszy... Jednak cieszę się, że nie poszło super, bo pewnie szybko wróciłbym do kolarstwa, a tak- pokażę na co mnie stać w 2013 ;)))
Latem wystartowałem jeszcze w dwóch wyścigach szosowych- bez sukcesów (Ostrzyce, Brodnica).
Niezadowolony z słabszych od oczekiwanych wyników w wyścigach, zacząłem rywalizować o rekordy (KOMy) na okolicznych, podjazdach na stravie. To wyszlifowało znowu formę, ale postanowiłem zakończyć sezon 2012 i już od października ułożyłem plan przygotowań na 2013.
Bazę kolarsko- biegową urozmaicam sobie biorąc udział w różnych zawodach/konkursach organizowanych na stravie (np. przebiec 50km w 1 dzień). Pierwszym poważniejszym sprawdzianem formy biegowej był Bieg Niepodległości, w którym ustanowiłem swój nowy rekord na 10km- 35.42.
Wygląda na to, że znalazłem nowy team- BCT, do którego dołączyli także kumple z treningów- poznani dzięki stravie- Piotr i Wojtek oraz Gruzin i Andy, na których bardzo liczę w 2013!



Bieg Niepodległości

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 13.11.2012

Bieg Niepodległości Gdynia 2012
Na dobry początek sezonu 2013- puchary dla nas: Gruzin 1msc.- M3, 3msc.- Ratownicy, 30/2885 open a dla mnie 2 msc.- M3, 4msc.- Ratownicy, 38/2885 open.
Nie spodziewałem się, że zgarnę coś w biegu z "biegu" ;)))
Przy okazji poprawiłem swój najlepszy czas na 10km.
wyniki open
kat.ratownik



Biegacz- kolarz na banachbrothers.pl


Kategoria Moje starty- opisy

strava.com

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 13 października 2012 | dodano: 13.10.2012

Większość moich treningów kolarskich i biegowych jest na Stravie. Polecam tę aplikację wszystkim kolarzom!
Opisy startów w kategorii: Moje starty- opisy

Wyobraźcie sobie, że spotkała mnie bardzo miła niespodzianka związana ze stravą.
"Jakub Ruciński w uznaniu za rekord na Reja AD 2012,
niezliczona liczbę KOMów w okolicy oraz postawę mistrza motywacji (dla mnie osobiście!)
otrzymał komplet odzieży kolarskiej firmy Danielo w kolorach firmowych BCT - Baltic Container Terminal Gdynia
wraz z logo zawodów pływackich BCT Gdynia Maraton http://www.bctgdyniamarathon.pl/. Gratulacje!!"
link FB
Cuda się jednak czasami zdarzają! :)))



Memoriał Czesława Popławskiego

  d a n e    w y j a z d u 70.60 km 0.00 km teren 01:52 h Pr.śr.:37.82 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:34.0 HR max:180 ( 94%) HR avg:157 ( 82%) Podjazdy: m Kalorie: 2000 kcal Rower:Planet X Nanolight
Niedziela, 29 lipca 2012 | dodano: 29.07.2012

Wyścig przejechany bez ścigania w peletonie. Niestety coś w środku mojego ciała nie pozwoliło mi na walkę i na zmęczenie się... Kończę ten nieudany sezon!


Jestem na samym końcu- to było moje miejsce...

Zmęczony na mecie- psychicznie...


Kategoria Moje starty- opisy

Ostrzyce- Masters Race

  d a n e    w y j a z d u 74.00 km 0.00 km teren 01:57 h Pr.śr.:37.95 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Planet X Nanolight
Sobota, 14 lipca 2012 | dodano: 14.07.2012

Po startach triathlonowych postanowiłem wrócić na "stare śmieci", czyli na wyścig szosowy. W 2009 roku poszło mi tutaj całkiem dobrze jednak nie liczyłem na wiele tym razem, ponieważ regeneracja po Suszu postępuje u mnie w ślamazarnym tempie.
Na starcie niemal wszyscy znajomi, a ja poczułem wielką chęć do ścigania. Na pierwszym okr. na prostej nawet zaatakowałem, jednak grupa nie pozwoliła mi nacieszyć się ucieczką. Czasami takie akcje w mastersach przynoszą efekt. Ktoś ucieka- wszyscy gonią, następny- to samo, kolejny- nie wiadomo dlaczego puszczają:))
Na podjeździe czułem się mocny, za to na 1 zjeździe, przy dużej prędkości, jakiś dupek na zakręcie w prawo zepchnął mnie z drogi. Ledwo uratowałem się przed upadkiem. Od razu straciłem animusz... Wiedziałem, że jeśli nie ucieknę/uciekniemy to nie zaryzykuję na tym niebezpiecznym dojeździe do mety.
Chyba na 2 okr. poszła ucieczka, której nawet nie widziałem. Atak musiał być piorunujący, bo peleton od razu wywiesił "białą flagę". Jechałem przez kilka okrążeń na końcu, nie przemęczając się zbytnio. Na 6 okr. Radek powiedział mi, że na podjeździe uciekamy. W końcu- nie przyjechaliśmy przecież na spacerek! Wyszedłem na czoło i pojechałem jak najmocniej całą górę. Niestety było pod wiatr i mimo, że grupa się bardzo rozciągnęła, moja praca nie przyniosła założonego efektu. Może, gdybym dostał zmianę poszło by lepiej? Co prawda Radek, Mateusz i jeszcze jeden koleś zyskali przewagę na zjeździe, ale chciałem z Andym pojechać z nimi i "niechcący" dociągnęliśmy wszystkich... Na kolejnym okr. chciałem powtórzyć mocny podjazd, ale tym razem nie było to już wystarczająco dobre tempo. Zmęczyłem się. Zaczęło padać. Odpocząłem przez następne kółko i na finałowym podjeździe znowu prowadziłem pod górę. Niestety noga nie chciała się pokręcić:) Na szczycie chłopacy ścigali się już o miejsce przed zjazdem, a ja spokojnie na ostatnim miejscu uszczuplonego peletonu zjechałem do mety.
W porównaniu do ostatnich moich startów dojechałem zupełnie świeży- gotowy do biegu :)))
Zdałem sobie sprawę, że idzie mi coraz gorzej. 3 lata temu pokonałem o 20 s. dzisiejszego zwycięzcę- Daniela Formelę.
Chyba zostawię już kolarstwo i powalczę w triathlonie, gdzie czeka mnie ogromna praca, na którą już się cieszę :)))

kat: Masters I (1982-73), M30: 30-39 lat
dystans: 73,8 km, V=38,6 km/h
M-ce Nr Kod UCI Nazwisko i imię Klub Czas:
1 25 RUS19820825 Tomashevskiy Eduard Russia 1.55.13
2 41 19810426 Krzysztof Ciera Bytów 1.55.45
3 48 19810218 Włodarczyk Robert Grudziądz 1.55.45
4 39 POL19801112 Głowacki Andrzej Warmińsko-Mazurski Klub Sportowy Olsztyn 1.55.45
5 36 POL19750619 Jagmin Radosław Lechia Gdańsk 1.55.45
6 50 19761102 Bogdziewicz Michał Naftokor BikeAcademy.pl 1.55.45
7 27 19761202 Jaworski Maciej Gdańsk 1.55.45
8 34 19740427 Chojecki Mateusz Ośka Warszawa 1.55.45
9 28 POL19800503 Guż Andrzej Lechia Gdańsk 1.55.45
10 32 POL19750616 Ruciński Jakub Lechia Gdańsk 1.55.52
11 33 POL19810926 Tymiński Wojciech Lechia Gdańsk 1.57.04
12 24 19790704 Andrzejewski Piotr bont.pl 1.57.32
13 30 19820729 Czapiński Michał niestow. 1.58.24
14 38 19761127 Król Robert Belta Team Gdańsk 1.58.24
15 37 POL19800113 Sendlewski Łukasz KTC Koszalin 1.58.24
16 40 19801217 Daniel Diks Baszta Bytów 1.59.20
17 43 POL19820919 Pluto Paweł Lechia Gdańsk 2.04.12
18 44 19770909 Kapla Maciej niestow. 2.06.18
19 35 19790225 Kurzawski Dariusz niestow. 2.12.44
20 46 19770922 Skierka Wiesław Seld Bike Kartuzy 2.13.12
wystartowało 25 zawodników
ukończyło 20 zawodników
wycofano: 26, 29, 47, 49
nie ukończył: 45


Kategoria Moje starty- opisy

Herbalife Triathlon Susz 2012

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Sobota, 7 lipca 2012 | dodano: 08.07.2012

Zgłoszenie się do 1/2 Ironmana w Suszu przyczyniło się, w grudniu zeszłego roku, do rozpoczęcia treningów triathlonowych. Najbardziej obawiałem się o bieg (nigdy nie trenowałem i mam sporą masę), ale testowy start i niezły czas (37.09) w Biegu Urodzinowym Gdyni w lutym spowodował, że uwierzyłem, że mogę być w tym niezły...
W Malborku zadebiutowałem poznając jak wygląda łączenie tych trzech dyscyplin i bogatszy o to "bolesne" doświadczenie zaplanowałem tym razem taktykę. Wiedziałem, że nie mogę wystrzelać się na początku, bo miałem w pamięci skurcze i kolkę z biegu w Malborku. Postanowiłem na starcie trzymać się z daleka od "kotła". Tradycyjnie zniosło mnie mocno w lewo. Zrezygnowałem z płynięcia w nogach, ale miałem komfort i nikt mnie nie łapał, nie kopał itd. Niestety niedługo po starcie pianka zaczęła mnie ugniatać w kroku. Poczułem się okropnie i musiałem coś z tym zrobić... Wiedziałem, że nie idzie mi dobrze, ale jak tylko skupiłem się na technice od razu wymijałem innych zawodników, a jak rozglądałem i zapominałem o stylu- traciłem pozycje. W rezultacie mój czas okazał się słabiutki. Paweł Czajkowski (mój kolega/rywal z pracy) wyszedł dużo przede mną, a byłem pewny, że będzie odwrotnie...
Przyszedł czas na rower i wyprzedzanie:) Tym razem pamiętałem o tym, że muszę być cierpliwy i powstrzymywałem się od szaleństw. Miałem pulsometr i jechałem tylko do wyznaczonego przez siebie zakresu. Było gorąco, trochę wiało, a trasa nie była wcale taka łatwa technicznie... Pawła dogoniłem dopiero na 3 pętli, brakowało mu już płynów, więc podzieliłem się z nim moją resztką. Jak tylko się napił znowu wystrzelił do przodu. Tu znowu musiałem się pohamować i zrezygnowałem ze ścigania się z nim. Ostatnie 10km przejechałem 10- 20m za nim utrzymując jego tempo. Po rowerze awansowałem ze 103 pozycji na 19, uzyskując ogólnie 14 czas, ale gdybym miał swoją normalną kolarską formę...
Na trasie była jeszcze jedna atrakcja- nagroda dla zawodnika, który najszybciej przejedzie wyznaczony 300m odcinek. W takich sprawdzianach jestem dobry, ale odpuściłem to sobie, bo bałem się konsekwencji sprintu- skurczów. Teraz patrząc na wyniki trochę szkoda, bo zabrakło 1,2s;)
Tym razem to ja wyprzedziłem Pawła w boksie i wybiegłem na trasę biegu tuż przed Ewą Bugdoł (wygrała wśród kobiet). Na pierwszym km stali koledzy ze Sport Evo i Szymon krzyknął, że chyba za mocno biegnę. Czułem się świetnie, więc jak miałem biec? Niestety miał rację- na 2 km nagle złapały mnie potężne skurcze uniemożliwiające bieg, a nawet chodzenie. Taktyka zawiodła. Minęła mnie Ewa pytając co się stało, zaraz potem Miazga, który podpowiedział mi co mam robić, bo myślałem, że to już koniec... Spróbowałem rozciągnąć czwórkę, ale wtedy chwyciła dwójka. Byłem rozczarowany. Przypomniałem sobie archaiczny sposób z agrafką. Odpiąłem jedną od paska i mocno wkułem w dwa miejsca w prawej nodze- polała się krew :) Puściło!!!
Powolutku, truchcikiem powróciłem do zawodów. Postanowiłem je ukończyć za wszelką cenę, ale rywalizacja nie była już mi w głowie. Po nawrocie zobaczyłem przed sobą Pawła. Głowa mu dziwnie latała, zataczał się. Jak go minąłem wiedziałem już, że z nim wygram ponownie (w Malborku o 2s.). Biegłem powoli, pozwalając się innym wyprzedzać, marząc, żeby skurcze nie wróciły... Ciągle brakowało mi wody, upał był potworny, a nie pomyślałem o czapce i rozbolała mnie głowa. Mokre buty otarły mi bose stopy. Otarte też miałem pachwiny oraz szyję od pianki (to mnie cholernie piekło). Ok. 2km przed metą wyprzedził mnie zawodnik z nr 21. Ponieważ było już blisko do mety postanowiłem pobiec za nim. Poczułem, że mogę biec chyba 2 razy szybciej niż do tej pory. Wyprzedziłem go i popędziłem do mety. Prawdę mówiąc nigdy wcześniej, nawet treningowo, nie przebiegłem 20km:)
Na trasie było mnóstwo życzliwych ludzi: (np. pan polewający zawodników lodowatą wodą z węża), wolontariusze (robili dobrą robotę, mimo, że znalazło się kilku krzykaczy, którzy zapomnieli, że oni pomagają nam za darmo), zawodnicy (którzy wspierają się rywalizując ze sobą, uśmiechają się do siebie- chyba to jedyny taki sport!) oraz świetni kibice, oklaskujący, dopingujący wszystkich.
Zająłem 37 miejsce na 554 zawodników, którzy wystartowali. Niby nieźle, ale dużo poniżej moich oczekiwań i możliwości.
Triathlon spodobał mi się- różnorodność treningu, atmosfera, wzajemny szacunek i życzliwość na zawodach, a także jego nieprzewidywalność.
wyniki


Kategoria Moje starty- opisy, The best of :)

GARMIN Iron Triathlon Malbork

  d a n e    w y j a z d u 0.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 24.06.2012

Na mój pierwszy start w triatlonie wybrałem 1/4 Ironamana w Malborku.
Po pierwsze to miasto moich kolegów z pracy- triatlonistów, a po drugie jazda bez draftingu bardzo mi odpowiada.
Jeszcze niecałe 2 msc. temu, kiedy wysunął mi się dysk, myślałem, że wcale w tym sezonie nie wystartuję, ale na szczęście dość szybko doszedłem do jako- takiej formy. Założyłem sobie plan minimalny- miejsce w 10 w swojej kat. oraz bardziej ambitny- walkę na całego z moim kolegą z pracy, doświadczonym już zawodnikiem- Pawłem Czajkowskim.
W rzece jeszcze nie pływałem, dlatego dla mnie- pływaka basenowego, było to trudne zadanie. Na starcie opiłem się wody, która charakteryzowała się bardzo słabą przejrzystością. Potem ciągle skręcałem w lewo, sporo nadrabiając. W rezultacie wyszedłem na 40 pozycji, z całkiem przyzwoitym, jak na mnie czasem. Niestety zaraz po wyjściu okazało się, że urwała się gumka od zamka od pianki. Kiedy już się z niej oswobadzałem, złapały mnie skurcze w obie łydki. W rezultacie w strefie zmian spędziłem o 1 min. za długo, gubiąc po drodze żel energetyczny. Paweł, który skończył pływanie za mną już mnie wyprzedził.
Jednak teraz właśnie zaczynała się moja konkurencja. Wydawało mi się, że jadę szybko- nikt mnie nie wyprzedzał, a ja wielu:) Niestety- rower trochę zawaliłem, bo pomimo, że nie jestem w najlepszej formie, 10 czas w tej konkurencji, to nie to, na co liczyłem. Pierwszy raz w życiu wskoczyłem na rower, bezpośrednio po pływaniu i trochę czasu uciekło, zanim na dobre się rozkręciłem... Po kolarstwie przesunąłem się na 12 pozycję, ale od początku biegu złapały mnie skurcze czwórek, a co gorsza strasznie mnie rozbolał brzuch. Gdyby nie doping chłopaków ze Sport evo, rodziny i świadomość, że Paweł się zbliża chyba bym wcale nie dobiegł. 2 pętla to był koszmar, ale na 3 trochę odżyłem. Kiedy tuż przed metą obejrzałem się za siebie, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem Miazgę tuż za mną! Ale miałem szczęście- wygrałem z nim o 2 sek:))) Po wyścigu fatalnie się poczułem i zaległem w toi-toi. Ciekawe, czy powodem moich kłopotów była woda z rzeki, czy za gęste, za słodkie napoje, które przygotowałem na ten start?
Zająłem 4 pozycję w kat. (gdybym biegł, a nie "przesuwał się"... ehhh) i 20 open. Chyba udany debiut:)
wyniki

Podziękowania:
- dla Pawła za nieprawdopodobny finisz i całą rywalizację
- dla braci Maćka i Patryka za piankę, doping i dobre rady
- dla Piotra Bauzika, za doprowadzenie pianki do używalności
- dla Krzysia, za polara i gumkę
- dla pozostałych chłopaków ze Sport Evo oraz Szymona za najlepszy doping na świecie
- dla Michała, za pomoc i gościnę w Malborku
- dla Bartusia, za pożyczenie samochodu


Kategoria 3 City Cycling Team ( 3CCT), Moje starty- opisy

Bobrowo

  d a n e    w y j a z d u 44.31 km 0.00 km teren 01:55 h Pr.śr.:23.12 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Planet X Nanolight
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 30.04.2012

dojazd+ rozgrzewka- 24,61k
wyścig i dotoczenie się do samochodu- 19,7k

Niestety pech mnie nie opuszcza.
Od dwóch tygodni nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na pytanie w jakiej jestem formie. Ciągle źle się czułem, ale mimo to, potrafiłem się też "mocno rozpędzić"...
Jednak nie było to to, co wcześniej- w marcu i na początku kwietnia.
Do Bobrowa przyjechaliśmy teoretycznie bardzo mocną ekipą (Radek i Andy). Na miejscu spotkaliśmy też innych naszych znajomych z Trójmiasta.
Pierwsze kółko po starcie jechaliśmy z przodu grupy jednak oglądaliśmy się (zupełnie niepotrzebnie) na to co robią inni. Jeden kolarz zaatakował- nikt nie goni, następni dwaj- znowu nikt. Czułem, że z łatwością mógłbym ich złapać, ale nie chciałem sam dociągać grupy. Tuż przed końcem pierwszego okr. chciałem przyspieszyć, ale w tym momencie przeszył mnie okropny ból w plecach. Nogi mi od razu sparaliżowało... Usiadłem na siodle licząc, że zaraz przejdzie, ale to już był koniec. Z przodu peleton zaczął się rwać na wietrze, a ja na samym końcu walczyłem z bólem. Ledwo dotoczyłem się do samochodu. W domu pojechałem na pogotowie i dostałem pierwszy zastrzyk z ketonalu, ale prawdziwy koszmar przyszedł dopiero w nocy...
Okazuje się, że " wypadł mi dysk", ale mam nadzieję, że szybko z tego się wyliżę.
Lekcją z wyścigu na przyszłość jest to, że trzeba robić swoje, czyli jechać to co się umie najlepiej, a nie oglądać się na innych...
Chłopacy też jadąc w drugiej grupie dojechali poniżej swoich ambicji i możliwości.

Tutaj jeszcze na "swoim" miejscu ;)


Kategoria Moje starty- opisy

s1

  d a n e    w y j a z d u 44.49 km 0.00 km teren 01:35 h Pr.śr.:28.10 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 800 kcal Rower:Planet X Nanolight
Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 28.04.2012

Reja



s1

  d a n e    w y j a z d u 49.78 km 0.00 km teren 01:58 h Pr.śr.:25.31 km/h Pr.max:45.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:437 m Kalorie: 800 kcal Rower:Planet X Nanolight
Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012

alejki+Reja